czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 3



Przepraszam, że krótki ale lubię trzymać w niepewności :]
  
***

-Kurwa, ocipiałeś?!
-Masz jakiś problem?  Ona tylko sobie leży! Przeszkadza ci?!
-Będzie, jak zacznie się rzucać albo zadzwoni po gliny.
-Nie, nie zrobi tego…
-Skąd kurwa możesz to wiedzieć?!
-Po prostu to wiem…
-Taak, Shannon Leto i te jego trafne przeczucia! 

Mówili o mnie. Shannon i… ten drugi. Nie mogłam otworzyć oczu, widziałam jedynie ciemność. Moje powieki były tak ciężkie, oh, czułam jakby ktoś skleił mi oczy kropelką. Huk. Cisza. Chwila moment, dlaczego głosy ustały? Znowu spróbowałam otworzyć oczy. Ponowiłam próbę. Nic. Jakbym była sparaliżowana. Spróbowałam podnieść rękę i zdaje się, że mi się udało. Opadła na moją twarz. Pozwoliłam jej dokładnie zbadać całą jej powierzchnię. Nos, usta i oczy, wszystko na swoim miejscu. Kolejny huk. Otworzyłam usta i zaczerpnęłam powietrza. Moje oczy jakby na wznak otworzyły się i nagle ujrzałam pokój wypełniony ciemnością. Była noc. Chwilę później zorientowałam się że jestem przykryta kołdrą i leżę w łóżku, w tym samym pokoju, który pamiętałam z ostatniej chwili gdy dane mi było cokolwiek oglądać. Sukinsyn –pomyślałam. Czułam lekki ból głowy ale mimo to spróbowałam wstać. Podeszłam do okna chwiejnym krokiem, po czym przeszłam na drugą stronę do drzwi. Spojrzałam w dół. Miałam na sobie jedynie bieliznę. Zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu swoich ubrań, ale pokój był pusty i czysty, jakby nikt w nim nie mieszkał. Jedynie pomięta kołdra dawała poczucie, że kiedykolwiek znajdowała się tu żywa dusza. Otworzyłam drzwi i gdy już miałam wyjrzeć na zewnątrz, ktoś szarpnął za klamkę i na powrót je zamknął. Zdenerwowana zaczęłam szarpać, ciągnąć, ale ten ktoś najwyraźniej przytrzymywał drzwi od zewnątrz. –WYPUŚĆ MNIE! – wrzasnęłam tak głośno jak tylko mogłam. Wtedy usłyszałam cichy śmiech. Odsunęłam się o krok i wtedy drzwi otwarły się. W ciemności ujrzałam postać. Podeszła bliżej i zamknęła za sobą wejście. Zanim zdążyłam się zorientować, siedziałam na łóżku opierając się z tyłu rękami by całkowicie nie upaść. Mężczyzna, z tego co zauważyłam, zbliżył się niebezpiecznie blisko i nachylił nade mną. W ciemnościach dojrzałam jego jasne, okrągłe oczy, wpatrujące się uważnie w moją twarz. –Odsuń się ode mnie –wyszeptałam żałośnie na co on prychnął. –Proszę… -dodałam zrezygnowana. Mężczyzna stał nade mną w bezruchu, wpatrując się dokładnie w moją osobę. Oddychałam szybko, przerażona i chciałam tylko by odszedł, dał mi swobodę, wyjaśnił co się dzieje albo chociaż przestał się tak lampić. I wtedy właśnie się rozpłakałam, rzuciłam tyłem na pomiętą pościel i zaczęłam łkać. Materac ugiął się pod czyimś ciężarem. Poczułam dotyk dłoni na włosach. –Nie martw się, długo tu nie zabawisz. –powiedział mężczyzna cichym głosem. Wpatrywałam się w ciemność i czułam jedynie smak własnych łez. Z jednej strony bałam się jak cholera a z drugiej wiedziałam, iż z jego strony nic mi nie grozi. –dopilnuję, by nie stała ci się krzywda…-dodał spokojnym tonem. Obróciłam się na plecy  i przez łzy spojrzałam na niego. Siedział pochylony a jego ręka, wcześniej gładząca moje włosy, wisiała w powietrzu tuż nad moją głową. –Idź spać, proszę-powiedział spokojnie, po czym opuścił rękę na materac. –nie-powiedziałam stanowczo. –Idź spać. Rano wszystko ci wyjaśnię. –dodał. Usiadłam ośmielona jego łagodnym zachowaniem i spojrzałam głęboko w oczy. 

–Dlaczego nie zrobisz tego teraz? –zapytałam.
–Jest środek nocy, a ty wyglądasz na wykończoną. –odpowiedział spokojnie.
-Kim ty do cholery jesteś? –zadałam kolejne pytanie szybko i zdecydowanie.
-Mów mi Jared
Zbliżyłam się do niego i wysapałam –Jaredzie, czy mógłbyś mnie łaskawie wypuścić?
-Chciałbym –powiedział po czym odsunął mnie od siebie. Jego zachowanie było nawet dziwniejsze od mojego. Powinnam przecież rzucić się na niego i gdy leżałby nieprzytomny na podłodze, uciec i zadzwonić po policję. Ja jednak siedziałam unieruchomiona jakąś tajemniczą siłą i zadawałam kolejne pytania, oczekując wyjaśnień.
-Czy jeśli teraz pójdę spać, obudzę się jeszcze?
-Obudzisz się rano, cała i zdrowa.
-Boję się –wyszeptałam.
-Połóż się. –rozkazał a ja, wyczerpana wykonałam polecenie. Przykryłam się na powrót kołdrą i patrzyłam jak jeden z moich oprawców robi to samo, kładąc się obok.
-Co ty robisz? –zapytałam sennym głosem.
-Dopilnuję by nic ci się nie stało. –odpowiedział po czym zamknął oczy i rozkazał, bym zrobiła to samo. Uległam. Sen zbliżał się szybkimi krokami a ja, mimo zamroczenia, nadal nie mogłam pojąć, co do diaska właśnie się wydarzyło. 

1 komentarz:

  1. No się dzieje!! Jedno pytanie - gdzie jest do cholery Shannon?! Co, zamoczył i spierdolił?! No chyba nie zrobisz z niego takiej bestii, prawda?
    No szkoda, że taki krótki, ale to Ty jesteś autorką :) do następnego :) @Marelajn_

    OdpowiedzUsuń