Przepraszam, że krótki ale lubię trzymać w niepewności :]
***
-Kurwa, ocipiałeś?!
-Masz jakiś problem?
Ona tylko sobie leży! Przeszkadza ci?!
-Będzie, jak zacznie się rzucać albo zadzwoni po gliny.
-Nie, nie zrobi tego…
-Skąd kurwa możesz to wiedzieć?!
-Po prostu to wiem…
-Taak, Shannon Leto i te jego trafne przeczucia!
Mówili o mnie. Shannon i… ten drugi. Nie mogłam otworzyć
oczu, widziałam jedynie ciemność. Moje powieki były tak ciężkie, oh, czułam
jakby ktoś skleił mi oczy kropelką. Huk. Cisza. Chwila moment, dlaczego głosy
ustały? Znowu spróbowałam otworzyć oczy. Ponowiłam próbę. Nic. Jakbym była
sparaliżowana. Spróbowałam podnieść rękę i zdaje się, że mi się udało. Opadła
na moją twarz. Pozwoliłam jej dokładnie zbadać całą jej powierzchnię. Nos, usta
i oczy, wszystko na swoim miejscu. Kolejny huk. Otworzyłam usta i zaczerpnęłam
powietrza. Moje oczy jakby na wznak otworzyły się i nagle ujrzałam pokój
wypełniony ciemnością. Była noc. Chwilę później zorientowałam się że jestem
przykryta kołdrą i leżę w łóżku, w tym samym pokoju, który pamiętałam z
ostatniej chwili gdy dane mi było cokolwiek oglądać. Sukinsyn –pomyślałam.
Czułam lekki ból głowy ale mimo to spróbowałam wstać. Podeszłam do okna
chwiejnym krokiem, po czym przeszłam na drugą stronę do drzwi. Spojrzałam w
dół. Miałam na sobie jedynie bieliznę. Zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu
swoich ubrań, ale pokój był pusty i czysty, jakby nikt w nim nie mieszkał.
Jedynie pomięta kołdra dawała poczucie, że kiedykolwiek znajdowała się tu żywa
dusza. Otworzyłam drzwi i gdy już miałam wyjrzeć na zewnątrz, ktoś szarpnął za
klamkę i na powrót je zamknął. Zdenerwowana zaczęłam szarpać, ciągnąć, ale ten ktoś
najwyraźniej przytrzymywał drzwi od zewnątrz. –WYPUŚĆ MNIE! – wrzasnęłam tak
głośno jak tylko mogłam. Wtedy usłyszałam cichy śmiech. Odsunęłam się o krok i
wtedy drzwi otwarły się. W ciemności ujrzałam postać. Podeszła bliżej i
zamknęła za sobą wejście. Zanim zdążyłam się zorientować, siedziałam na łóżku
opierając się z tyłu rękami by całkowicie nie upaść. Mężczyzna, z tego co
zauważyłam, zbliżył się niebezpiecznie blisko i nachylił nade mną. W
ciemnościach dojrzałam jego jasne, okrągłe oczy, wpatrujące się uważnie w moją
twarz. –Odsuń się ode mnie –wyszeptałam żałośnie na co on prychnął. –Proszę…
-dodałam zrezygnowana. Mężczyzna stał nade mną w bezruchu, wpatrując się
dokładnie w moją osobę. Oddychałam szybko, przerażona i chciałam tylko by
odszedł, dał mi swobodę, wyjaśnił co się dzieje albo chociaż przestał się tak
lampić. I wtedy właśnie się rozpłakałam, rzuciłam tyłem na pomiętą pościel i
zaczęłam łkać. Materac ugiął się pod czyimś ciężarem. Poczułam dotyk dłoni na
włosach. –Nie martw się, długo tu nie zabawisz. –powiedział mężczyzna cichym
głosem. Wpatrywałam się w ciemność i czułam jedynie smak własnych łez. Z jednej
strony bałam się jak cholera a z drugiej wiedziałam, iż z jego strony nic mi
nie grozi. –dopilnuję, by nie stała ci się krzywda…-dodał spokojnym tonem. Obróciłam
się na plecy i przez łzy spojrzałam na
niego. Siedział pochylony a jego ręka, wcześniej gładząca moje włosy, wisiała w
powietrzu tuż nad moją głową. –Idź spać, proszę-powiedział spokojnie, po czym
opuścił rękę na materac. –nie-powiedziałam stanowczo. –Idź spać. Rano wszystko
ci wyjaśnię. –dodał. Usiadłam ośmielona jego łagodnym zachowaniem i spojrzałam
głęboko w oczy.
–Dlaczego nie zrobisz tego teraz? –zapytałam.
–Jest środek nocy, a ty wyglądasz na wykończoną.
–odpowiedział spokojnie.
-Kim ty do cholery jesteś? –zadałam kolejne pytanie szybko i
zdecydowanie.
-Mów mi Jared
Zbliżyłam się do niego i wysapałam –Jaredzie, czy mógłbyś
mnie łaskawie wypuścić?
-Chciałbym –powiedział po czym odsunął mnie od siebie. Jego
zachowanie było nawet dziwniejsze od mojego. Powinnam przecież rzucić się na
niego i gdy leżałby nieprzytomny na podłodze, uciec i zadzwonić po policję. Ja
jednak siedziałam unieruchomiona jakąś tajemniczą siłą i zadawałam kolejne
pytania, oczekując wyjaśnień.
-Czy jeśli teraz pójdę spać, obudzę się jeszcze?
-Obudzisz się rano, cała i zdrowa.
-Boję się –wyszeptałam.
-Połóż się. –rozkazał a ja, wyczerpana wykonałam polecenie.
Przykryłam się na powrót kołdrą i patrzyłam jak jeden z moich oprawców robi to
samo, kładąc się obok.
-Co ty robisz? –zapytałam sennym głosem.
-Dopilnuję by nic ci się nie stało. –odpowiedział po czym
zamknął oczy i rozkazał, bym zrobiła to samo. Uległam. Sen zbliżał się szybkimi
krokami a ja, mimo zamroczenia, nadal nie mogłam pojąć, co do diaska właśnie
się wydarzyło.
No się dzieje!! Jedno pytanie - gdzie jest do cholery Shannon?! Co, zamoczył i spierdolił?! No chyba nie zrobisz z niego takiej bestii, prawda?
OdpowiedzUsuńNo szkoda, że taki krótki, ale to Ty jesteś autorką :) do następnego :) @Marelajn_